Zamknięci w krótkim okresie historii, który zajmujemy, łatwo zapominamy, jak bardzo zmienił się świat i że wiele rzeczy, które teraz uważamy za oczywiste, wcale nie było powszechne, nawet zaledwie kilka lat temu. Żyjemy w okresie, który historycy nazwali rewolucją cyfrową. I chociaż jest prawdopodobnie najbardziej przełomową, jest to tylko jedna z długiego łańcucha rewolucji, które ukształtowały świat, w którym żyjemy, a tym samym nas samych jako gatunek. Aby jednak najlepiej zrozumieć dzisiejszych ludzi, trzeba się cofnąć w czasie.
Według większości szacunków współcześni ludzie istnieją od około 300 tysięcy lat. W społeczności naukowej panuje niewielka niezgoda, czy w tym okresie ludzie przeszli zmiany, zarówno poznawcze, jak i fizyczne. Homo sapiens, który malował na ścianach jaskini Chauvet ponad 30 tysięcy lat temu, znacznie różnił się pod względem genetycznym od swoich przodków, którzy wyruszyli z Afryki tysiące lat wcześniej. Jak bardzo podobni byli do nas ci jaskiniowcy, stanowi właśnie kość niezgody dla środowiska naukowego.
Okres w dziejach ludzkości zamieszkany przez tych pradawnych artystów, który rozpoczął się około 70 tysięcy lat temu, Yuval Noah Harari określa w swojej książce Sapiens, jako rewolucję poznawczą. Mniej więcej w tym czasie ludzie naprawdę zaczęli wprowadzać innowacje w dziedzinach takich jak wytwarzanie narzędzi, budowanie i utrzymywanie złożonych struktur społecznych, a nawet sztuka. Powszechnie uważa się, że ten okres był zwiastunem ostatnich znaczących zmian w naszej biologii i że od tego czasu nasza ewolucja znacząco zwolniła, a nawet istnieją głosy iż niemal zupełnie się zatrzymała.
Wśród tych, którzy sprzeciwiają się tej obiegowej opini, są Gregory Cochran i Henry Harpending, autorzy The 10 000 Year Explosion. W swojej książce argumentują, że wraz z rozwojem otaczającego nas świata, za który w zasadzie odpowiadał właśnie nasz gatunek, nasze umysły i ciała nie tylko ewoluowały w odpowiedzi na postępujące zmiany, ale robiły to w niespotykanym dotychczas tempie. Katalizatorem tych gwałtownych zmian była jedna szczególna rewolucja, która miała miejsce, jak wskazuje tytuł książki, około 10 tysięcy lat temu: rewolucja rolnicza.
Rewolucja agrarna oznaczała przejście od naszego poprzedniego stylu życia łowiecko-zbierackiego do bardziej osiadłej egzystencji. Powszechnie przyjmuje się, że ta zmiana utorowała drogę ludzkiej cywilizacji; wszystko, od pisania, przez naukę, po przemysł, a ostatecznie współczesną erę cyfrową nie byłoby możliwe bez przejścia przez nasz gatunek na agrarny styl życia.
Istnieje wiele powodów, dla których rolnictwo było tak ważne dla naszego postępu, ale zasadniczo wszystko sprowadza się do żywności. Aby zrozumieć, dlaczego tak jest, warto rozważyć jeden z kluczowych punktów, które Harari podkreśla w swojej książce, a właściwie cechę, której najbardziej przypisuje nasz sukces. To znaczy nasza niezrównana zdolność do współpracy na dużą skalę:
"Mrówki i pszczoły potrafią współdziałać w wymiarze zbiorowym, ale odbywa się to w sposób sztywny i wyłącznie w gronie osobników blisko ze sobą spokrewnionych. Wilki i szympansy kooperują daleko bardziej elastycznie niż mrówki, ale tylko z osobnikami, z którymi łączą je zażyłe więzi. Homo sapiens potrafią ze sobą współpracować z daleko posuniętą elastycznością i z niezliczoną liczbą nieznajomych."
Tak duża liczba osobników potrzebna do skutecznej, zmieniającej świat współpracy nie mogła być utrzymana przez styl życia łowcy-zbieracza. Rolnictwo wytwarzało do 100 razy więcej kalorii na 1 hektar niż łowiectwo/zbieractwo, dzięki czemu ludzka populacja na przełomie pierwszego tysiąclecia zwiększyła się również niemal stukrotnie.
"Oto sedno rewolucji agrarnej:zdolność utrzymania przy życiu większej liczby ludzi w gorszych warunkach" Yuval Noah Harari 'Sapiens'
W ten sposób ludzka dieta przeszła gruntowną przemianę: z różnorodnego asortymentu dzikich owoców i warzyw, nasion, orzechów, grzybów, ryb i okazjonalnie zwierzyny łownej na mocno okrojony repertuar udomowionych roślin i zwierząt. W ciągu kilku tysięcy lat coraz więcej ludzi w różnych częściach świata zaczęło uprawiać zboża i uzależniać od nich swoje przetrwanie. Do zbóż tych należały pszenica i jęczmień, następnie groch i soczewica w tzw.żyznym półksiężycu, następnie ryż i soja w Chinach, a później kukurydza i ziemniaki w obu Amerykach oraz pochrzyn (yam) w Afryce Subsaharyjskiej. Ta bogata w kalorie żywność, którą można było produkować na dużą skalę, stała się fundamentem, na którym bazował dalszy rozwój człowieka.
Dzięki naszej nowej diecie, często składającej się głównie z jednego podstawowego składnika żywności (np. ziemniaków), nastąpiło zmniejszenie spożycia minerałów i witamin. Ponadto makroskładniki odżywcze, które dostarczały lwią część spożywanych kalorii, węglowodany, zakłócały kontrolę poziomu cukru we krwi i powodowały problemy zdrowotne, takie jak cukrzyca — w szczególności cukrzyca typu 2. Tak więc, podczas gdy pole pszenicy mogłoby wyżywić być może dziesięć razy więcej ludzi niż gromada łowców zbieraczy, żywiąca się dzikimi roślinami i zwierzętami na porównywalnej powierzchni, zbieracze byliby stosunkowo lepiej odżywieni i zdrowsi niż społeczność rolników.
Cochran i Harpending twierdzą, że różne społeczeństwa różnie radziły sobie z tymi niezrównoważonymi dietami, w wyniku czego potomkowie osób, które wcześniej miały kontakt z rolnictwem, są teraz genetycznie nieco lepiej przygotowani do radzenia sobie z ich niekorzystnymi skutkami:
"Populacje, które nigdy nie uprawiały rolnictwa lub które nie uprawiały rolnictwa od dawna, takie jak australijscy Aborygeni i społeczności indiańskie, mają dziś charakterystyczne problemy zdrowotne, gdy są narażone na zachodnią dietę."
Autorzy łączą wyższe wskaźniki zachorowalności na cukrzycę typu 2 w tych grupach i innych o podobnej historii z mniejszym stopniem adaptacji do diet wysoko węglowodanowych. Adaptacje te rozciągają się również na tolerancję na alkohol, ponieważ destylacja i konsumpcja alkoholu zazwyczaj szły w parze z rozwojem rolnictwa. Chociaż innowacje w rolnictwie stopniowo poprawiały wartość odżywczą żywności, zaowocowały również szkodliwymi praktykami, takimi jak polerowanie ryżu, oczyszczania zbóż, oraz rozwój upraw o niskiej zawartości składników odżywczych, takich jak trzcina cukrowa.
Nie trzeba dietetyka, aby wiedzieć, że wypieki, fast foody i słodycze są dla nas złe, ale mniej oczywiste jest, że wiele produktów spożywczych i potraw tradycyjnie postrzeganych jako zdrowe było przygotowywanych od tysięcy lat i uważanych przez cały czas za niewiele więcej niż źródła energii. Dzisiejsze kuchnie, choć mogą być pyszne, są po prostu produktem szeregu pokoleń, które udoskonalały dania zbudowane wokół niewielkiej podgrupy podstawowych produktów, które zostały początkowo wybrane, nie dlatego, że były bardziej pożywne, ale po prostu dlatego, że były najwygodniejszym narzędziem utrzymania szybkiego tempa wzrostu naszej liczebności.
Nie oznacza to, że wymagany jest całkowity powrót do diety przedrolniczej. Jak zauważył Harari, ponad 90% żywności, którą spożywamy dzisiaj, to w zasadzie garstka roślin, które udomowiliśmy między 9500 a 3500 rokiem pne: pszenicy, ryżu, kukurydzy, ziemniaków, prosa i jęczmienia. Niemniej jednak mamy środki, aby ponownie wprowadzić różnorodność do naszych posiłków.
Naszym celem powinno być przechylenie szali na korzyść bardziej zbilansowanej i różnorodnej diety, w której produkty pełnoziarniste i warzywa bogate w skrobię odgrywają raczej rolę dopełniacza a nie mianownika. Różnorodność powinna być cechą główną, jeśli chodzi o budowę naszego menu.
Tak jak w przypadku diety ważna jest różnorodność składników, tak samo w przypadku olejków konopnych CBD, produkty zawierające pełne bądź szerokie spektrum substancji naturalnie występujących w konopiach, charakteryzują się silniejszym efektem terapeutycznym oraz wzmocnionym wchłanianiem. Wybierając olej CBD kieruj się podobnymi zasadami co w przypadku planowania diety-wybieraj produkty bogate w wiele prozdrowotnych substancji (czyt.zawierające więcej niż sam izolat CBD). Więcej na temat różnic między pełnowartościowymi produktami CBD, a tymi formułowanymi na izolacie CBD przeczytasz tutaj.
Oprócz oczywistych korzyści żywieniowych, korzyści z diety bardziej zgodnej z naszymi wszystkożernymi korzeniami są dwojakie. Po pierwsze, gwarantuje poczucie sytości przy niższym progu kalorycznym, dzięki ogólnie niższej kaloryczności i wyższej zawartości błonnika w spożywanych pokarmach, co spowalnia ich rozkład podczas trawienia. Po drugie, promuje zdrowszy, bardziej zróżnicowany mikrobiom jelitowy-czyli konglomerat drobnoustrojów zasiedlających nasz przewód pokarmowy, które odgrywają ważną rolę w przyswajaniu składników odżywczych i minerałów, syntezie enzymów, witamin i aminokwasów, a także produkcji krótko łańcuchowych kwasów tłuszczowych, które np. łagodzą stany zapalne jelit.